Heineken Open'er Festival 2010

woohoo

ale Wam zazdroszczę, że byliście... Smile

;D

Juxine

Oo nareszcie mam chwile żeby tu wpaść i sie wypoowiedziec.

Dla mnie Open'er w skrocie byl taki:
Najlepsze koncerty: zdecydowanie KASABIAAAAAAAAN! Najbardziej magiczny moment koncertu: wykonanie "Thick As Thieves" !
Poza tym super było na Empire of the Sun (ku mojemu zaskoczeniu) i Cypress Hill(chociaz tylko na kawałku byłam).

Dead Weather olałam i poszłam na Damiana Marleya i Nasa. I nie żałuję. Jeden z najlepszy koncertów, w dodatku na bis zagrali Could you be loved Boba Marleya i po prostu oszalałam ze szczęścia Smile

Poza tym The Hives - ogień Very Happy

Muchy, Skunk, Łąki Łan, Muchy, Mando Diao, Pavement.

Najwieksze rozczarowanie to chyba Pearl Jam. Na nich najbardziej czekalam no i niestety mnie nie porwali. Oczywiście koncert był dobry ale chyba nie na to czekałam ;(

Nawet Matisyahu i GSS dawali radę Very Happy

ikssu

Postanowiłam i ja podzielić się z Wami swoimi wrażeniami na temat tegorocznego HOFa.

Moim zdaniem najlepsze koncerty tegorocznej edycji były na tent stage. Yeasayer którego byłam bardzo ciekawa w wersji live nie zawiódł moich oczekiwań, dla mnie - rewelacja.
Kings of Convenience, których wcześniej słyszałam zaledwie kilka kawałków, wręcz zaczarowali mnie i napewno ten koncert będę pamiętać jeszcze długo, długo. No i Regina która rozbroiła mnie (i pewnie nie tylko mnie) swoim uśmiechem i co tu dużo mówić, tym koncertem przekonała mnie do swojej muzyki. Nie mogę zapomnieć też o koncercie Trickiego, za którym osobiście nie przepadam. Z tego koncertu wyszłam totalnie rozbita, poczułam się jak po jakimś seansie grupowej hipnozy.

Poza wymienionymi już przeze mnie koncertami niesamowicie podobały mi się koncerty Empire Of The Sun, Massive Attack oraz Hot Chip, niesamowicie taneczna Groove Armada. Na uwagę zasługują też Łąki Łan i L.U.C których każdy koncert sprawia mi niesamowicie dużo frajdy ; )

Jednak moim openerowym #1 był Damian Marley z NASem dla których to opuściłam koncert The Dead Weather. Ten 2 godzinny koncert był dla mnie idealnym zakończeniem festiwalu.

Żałuje, że nie wpadłam na koncerty Kasabian i Grace Jones, które wszyscy zachwalają. No ale przy tej ilości koncertów trzeba było się na coś decydować, a nie widzę sensu biegania między jednym a drugim koncertem które odbwają się w tym samym czasie i w ostatecznym rozrachunku nie zobaczeć nic.

muller

BM

jutro o 23.45 na TVP2 jakiś magazyn o Open'erze 2010

pannajadowita

oj bejbe, spać już będę wtedy, niestety Sad